urielrafael
6269

Na Niedzielę IV ADWENTU KAZANIE - O trzech wielkich pobudkach do ciągłego pracowania na zbawienie, …

Na Niedzielę IV Adwentu KAZANIE O trzech wielkich pobudkach do ciągłego pracowania na zbawienie (1) Ks. Zygmunt Golian TREŚĆ: Wstęp: Jan św. nie znalazł posłuchu – co smutniejsza i Kościół prawiący …Więcej
Na Niedzielę IV Adwentu
KAZANIE
O trzech wielkich pobudkach do ciągłego pracowania na zbawienie (1)
Ks. Zygmunt Golian
TREŚĆ:
Wstęp: Jan św. nie znalazł posłuchu – co smutniejsza i Kościół prawiący o zbawieniu niezrozumiany przez ludzi – a przecież 1° zbawienie jest sprawą najważniejszą, 2° jest sprawą najniepewniejszą, 3° raz stracone już nigdy naprawić się nie da.
I. Część: 1. Widzenie św. Franciszka – zostajemy między niebem i piekłem. – 2. Grzesznych lekkomyślność wobec pewnej zguby. – 3. Czemu Święci tyle czynili dla zbawienia – czy ich czekała inna przyszłość. – 4. Wobec śmierci, po której wieczność, my troskliwi o doczesność – słowa św. Cezaryusza – 5. Nic nie zastąpi straty duszy. – 6. Co Bóg uczynił dla zbawienia duszy. – 7. Co my czynimy.
II. Część. 1. Słowa św. Eucheryusza – wieczność na niepewne. – 2. Trwoga Bernarda św. na myśl o wieczności. – 3. Niepewny swego zbawienia i najpobożniej żyjący. – 4. Nieuzasadniona pewność wobec wieczności. – 5. Jeśli to wszystko nieprawda co …Więcej
urielrafael
I właśnie dla tej najważniejszej sprawy, proszę was o te pół godziny, a ku zapaleniu serc waszych świętym ogniem żalu i dobrych postanowień, zakończę wielkim i pięknym przykładem, jaki nam daje w tej mierze młody męczennik Dioskor. Porwany i przywleczony aż do stóp tronu jednego z najokropniejszych tyranów Decjusza, i zapytany przezeń z okropnym gniewem, kto by był, odpowiedział nieustraszony …Więcej
I właśnie dla tej najważniejszej sprawy, proszę was o te pół godziny, a ku zapaleniu serc waszych świętym ogniem żalu i dobrych postanowień, zakończę wielkim i pięknym przykładem, jaki nam daje w tej mierze młody męczennik Dioskor. Porwany i przywleczony aż do stóp tronu jednego z najokropniejszych tyranów Decjusza, i zapytany przezeń z okropnym gniewem, kto by był, odpowiedział nieustraszony: "Chrześcijanin jestem, i przez to wyznanie chcę zbawić duszę moją". Kto jest twoim ojcem? zapytał dalej tyran, a młodzieniec odparł z równą odwagą: Chrześcijanin jestem! Twoja ojczyzna? Chrześcijanin jestem! Miejsce twego urodzenia? Chrześcijanin jestem! Twoje zatrudnienie? Chrześcijanin jestem! Jak to – tak odpowiadasz wobec majestatu cesarza Rzymu, pana świata? Każę cię skrępować i szarpać twe ciało, kawałek po kawałku, każę cię palić na wolnym ogniu, każę ci żywcem wydrzeć wnętrzności? – A ja to wszystko chętnie wycierpię dla zbawienia duszy mojej, bo chrześcijaninem jestem. Groźby i katy i widok narzędzi najstraszniejszych katusz, wszystko to jedną tylko wydobywało odpowiedź z świętej piersi młodzieńca: Chrześcijanin jestem! Wszakże to jeszcze nie koniec; związanego bowiem złożono w miejscu najpowabniejszym dla zmysłów, wśród kwiatów i upajającej woni, a przed oczyma młodzieńca stanęła zbrodnicza niewiasta, która spojrzeniem, uśmiechami i słowy, starała się uwieść, zniweczyć, zamordować największą siłę męczennika, to jest: jego niewinność. Związany, nie widząc innego środka na obronę swojej czystości, ścisnął zębami swój język, przegryzł i plunął wraz z krwią w twarz piekielnicy bezwstydnej, wołając jeszcze, choć go już nikt nie rozumiał, tylko Bóg i niebo: "Chrześcijanin jestem i chcę zbawić duszę moją!".
Oto Chrześcijanin – wy także chrześcijanie, a serca wasze zapewne płoną już żądzą, aby tego dowieść w obliczu Nieba i ziemi, ku czemu niechże wam dopomoże łaska Pana Jezusa Chrystusa, któremu z Ojcem i Duchem Świętym cześć i chwała na wieki wieków. Amen.
Ks. Zygmunt Golian
KAZANIA NIEDZIELNE I ŚWIĄTECZNE Ś. p. Ks. ZYGMUNTA GOLIANA (ŚW. TEOLOGII DOKTORA, PRAŁATA DOMOWEGO JEGO ŚW. PAPIEŻA LEONA XIII., RADCY KURII BISKUPIEJ, MISJONARZA APOSTOLSKIEGO, KANONIKA HONOROWEGO PŁOCKIEGO, PROBOSZCZA, OBYWATELA I RADCY MIASTA WIELICZKI). Wydanie pośmiertne staraniem Ks. Zdzisława Bartkiewicza T. J., Tom I. (Z PORTRETEM I ŻYCIORYSEM AUTORA). Kraków 1888, ss. 307-324.
urielrafael
1. Mówi św. Eucheryusz, że szaleństwem nad wszelkie szaleństwo, jest zaniedbywać sprawy zbawienia duszy: Supra omnem errorem est negligere salutis negotium. I w samej rzeczy, o najdrożsi, wy co dla spraw światowych tyle okazujecie rozsądku, zastanowienia, powiedzcie, nie jestże szaleństwem dla jednej życia chwili (bo życie to choćby najdłuższe, jest zawsze chwilą), stawiać na niepewne wieczność …Więcej
1. Mówi św. Eucheryusz, że szaleństwem nad wszelkie szaleństwo, jest zaniedbywać sprawy zbawienia duszy: Supra omnem errorem est negligere salutis negotium. I w samej rzeczy, o najdrożsi, wy co dla spraw światowych tyle okazujecie rozsądku, zastanowienia, powiedzcie, nie jestże szaleństwem dla jednej życia chwili (bo życie to choćby najdłuższe, jest zawsze chwilą), stawiać na niepewne wieczność. Zważcie te dwa wyrazy: Wieczność na niepewne! Wieczność, którą sobie zapewnić, jest w ręku naszym. I możnaż nie podejmować wszystkiego, aby ją tylko zapewnić? Możnaż dla jej zapewnienia tak nic nie czynić, owszem wszystko czynić, aby ją stracić? Skąd pochodzi to szaleństwo? Ach! opiliście się z tego kielicha trucizny, o którym mówi Izajasz, i upojeni zapominacie, kto jesteście? na co jesteście? Dokąd zdążacie, gdzie i jaki wam koniec? Czy jesteście w samej rzeczy ludźmi, lub po prostu zwierzętami jak inne zwierzęta, lub czczymi tylko widmami? Och, Boże! jakie zapomnienie, – jakie szaleństwo!
2. Gdybyż przynajmniej ta sprawa była o tyle pewną, o ile jest ważną – ale gdy przeciwnie będąc najważniejszą, jest zarazem nąjniepewniejszą, więc pytam was, jak można nie truchleć na widok tej powszechnej obojętności? Większa część żyje, jakby dla nich nie było piekła, jakby już w ręku trzymali niebo. Św. Bernard wstrząśnięty do żywego tymi słowy: "Któż wie, czy jest godzien miłości, czy też nienawiści" – wciąż powtarzał: "któż to wie, kto wie, co się ze mną stanie? czy się zbawię, czy się potępię, czy będę mieszkańcem nieba, czy ofiarą piekła?". Aż w końcu zalany łzami, zacisnąwszy twarz swą w dłonie, wyjęczał te słowa: Nikt nie wie! "Tak" wołał Bernard święty, który tak wiele czynił, wszystko czynił dla sprawy zbawienia! A cóż my powiemy? jakże my winniśmy wołać, jęczeć. Ten i ów pomyślał: Co innego Bernard św. – Jak to co innego? Czy on miał inną, droższą niż my duszę, czy miał jaki artykuł wiary straszliwszy od tych, które my wyznajemy; lub czy my więcej niż on mamy pewności, że się zbawimy? czy mamy w zanadrzu zapewnienie zbawienia ręką Chrystusa podpisane? Czy nam Bóg uczynił darowiznę nieba? Skąd to bezpieczeństwo? pyta Grzegorz święty i odpowiada: których diabeł chce zgubić, tych wprzód ubezpiecza –Diabolus, quos vult perdere, securos facit. O przeklęta spokojności, która usiłujesz w nas wmówić, że to jest pewne, co jest niepewniejsze nad wszelką niepewność!
4 więcej komentarzy od urielrafael
urielrafael
7. A my, cóż czynimy, aby zbawić samych siebie? Czym się różnimy od pogan, w oczach których to wszystko, co Bóg uczynił dla zbawienia człowieka, było tylko głupstwem? Niechże na nas, na życie nasze patrzy poganin. Czy nie powie, że głupstwem jest wszystko, co uczynił dla nas Syn Boży, gdy o to najmniej nie dbamy? Czy nie byłoby głupstwem rzucać się w płomienie, by wyratować garść popiołu; …Więcej
7. A my, cóż czynimy, aby zbawić samych siebie? Czym się różnimy od pogan, w oczach których to wszystko, co Bóg uczynił dla zbawienia człowieka, było tylko głupstwem? Niechże na nas, na życie nasze patrzy poganin. Czy nie powie, że głupstwem jest wszystko, co uczynił dla nas Syn Boży, gdy o to najmniej nie dbamy? Czy nie byłoby głupstwem rzucać się w płomienie, by wyratować garść popiołu; rzucać się w nurty wzburzonego morza, by wydobyć garść piasku? Z życia naszego jaki wniosek? Oto, że albo się omyliła przedwieczna Mądrość Boga, podając nam tak nadzwyczajne środki w celu zbawienia naszej duszy, albo, że my się najstraszliwiej oszukujemy, tak lekko ważąc najważniejsząsprawę; a ponieważ pierwszego ani byście chcieli, ani byście mogli przypuścić, wierząc w nieomylność Boskiej Mądrości, więc musicie przystać na drugie, to jest, że postępowanie nasze, jest najniebezpieczniejszym uwodzeniem samych siebie, najstraszliwszym głupstwem tak dalece, że wszelki inny błąd, wszelkie inne głupstwo w porównaniu z tym jednym, wydałoby się jeszcze mądrością.
urielrafael
6. Chcecie się jeszcze dotykalniej przekonać o ważności sprawy zbawienia to proszę, zważcie to wszystko, co dla zbawienia uczynił Bóg. Co uczynił? Apostoł odpowiada: "wszystko (uczynił) dla wybranych, aby i oni zbawienia dostąpili" (6). Na co nas stworzył? Na to, aby nas zbawił. Co zamierzał Bóg, gdy duszę naszą ubogacał tylu darami, gdy ciało ozdobił tylu przymiotami, gdy między duszą a …Więcej
6. Chcecie się jeszcze dotykalniej przekonać o ważności sprawy zbawienia to proszę, zważcie to wszystko, co dla zbawienia uczynił Bóg. Co uczynił? Apostoł odpowiada: "wszystko (uczynił) dla wybranych, aby i oni zbawienia dostąpili" (6). Na co nas stworzył? Na to, aby nas zbawił. Co zamierzał Bóg, gdy duszę naszą ubogacał tylu darami, gdy ciało ozdobił tylu przymiotami, gdy między duszą a ciałem tak cudowny utworzył związek? Zamierzał nas usposobić do wiecznego zbawienia. W jakim celu otoczył nas wszystkimi pięknościami natury, jej bogactwem, jej przepychem? W celu naszego zbawienia. Wszystko, wszystko dla wybranych. Ależ czymże są dzieła natury, wobec dzieł łaski dokonanych przez jednorodzonego Syna Niebieskiego Ojca. Jan święty powiada: "tak Bóg umiłował świat, iż Syna swego jednorodzonego dał, aby wszelki, który weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny" (7), a Kościół codziennie przez usta swych kapłanów powtarza: "Który dla nas ludzi i dla naszego zbawienia zstąpił tu z nieba –qui propter nos homines et propter nostram salutem, descendit de coelis". Czemu w łonie Przeczystej Panny przyjął nasze nędzne ciało? – Dla naszego zbawienia. Dlaczego się narodził w ubóstwie, żył w niedostatku i trudach? Dlaczego zdradzony, wleczony niemiłosiernie, sądzony, obnażony i przywiązany do słupa, biczowany do krwi, do kości? – Dla naszego zbawienia. Dlaczego uwieńczony cierniem, naigrawany, policzkowany? – Dla naszego zbawienia. Dlaczego osądzony jako zbrodzień, wleczony na Kalwarię, przybity na krzyż i wiszący na nim przez trzy godziny wśród łotrów? – Dla naszego zbawienia. Dlaczego konający, jak nikt nie konał wśród najstraszniejszego męczeństwa duszy i ciała? Dlaczego umarł i po zgonie trysnął jeszcze resztką krwi z otwartego boku, jakby ją chciał wytoczyć do ostatniej kropelki? – Dla naszego zbawienia. Wszystko to dla nas? Dla nas! Ach Boże! gdyby szło o Twoje własne zbawienie, cóż mógłbyś więcej uczynić nad to, coś uczynił dla nas!
urielrafael
5. Ale co nas tak zaślepia, tak okropnie zaślepia? Zbyteczne starania o dobra doczesne. Tylko tyle? O mój Boże, jak się dziwić Ezawowi, że za trochę pokarmu sprzedał swoje pierworodztwo, kiedy dzieci Boże sprzedają wieczne szczęście swoje za chwilę zmysłowego zadowolnienia, za kilka dni, kilka a najwięcej kilkadziesiąt lat cielesnego powodzenia, do którego biorą w dodatku wieczne nieszczęście! …Więcej
5. Ale co nas tak zaślepia, tak okropnie zaślepia? Zbyteczne starania o dobra doczesne. Tylko tyle? O mój Boże, jak się dziwić Ezawowi, że za trochę pokarmu sprzedał swoje pierworodztwo, kiedy dzieci Boże sprzedają wieczne szczęście swoje za chwilę zmysłowego zadowolnienia, za kilka dni, kilka a najwięcej kilkadziesiąt lat cielesnego powodzenia, do którego biorą w dodatku wieczne nieszczęście! Duch Święty mówi: "Bo cóż pomoże człowiekowi, jeśliby wszystek świat zyskał, a na duszy swojej szkodę podjął?" (4). Chcesz wiedzieć, najmilszy grzeszniku, gdzie się kończą te dobra, dla których zapominasz o wiecznej sprawie? Kończą się w błocie, w robactwie, w zgniliźnie. Czemuż więc serce twoje nie zadrga tym najważniejszym zapytaniem: Cóż pomoże? Choćbyś zajmował jak najwyższy stopień w hierarchii społecznej, choćby się wszyscy korzyli przed tobą, czekając na przychylne twoje słowo, lub skinienie – jeśli potępisz duszę, na co by się to przydało? Choćbyś był bogaty jak Krezus, mądrzejszy niż Salomon, potężniejszy niż Dawid, jeżeli się zsuwasz w odmęt wiecznej nędzy, na co by się to przydało? Choćbyś pięknością swoją przeniósł lub przeniosła wszystkie najsłynniejsze piękności, choćbyś pociągnął wszystkie serca, wszystkie głowy pozawracał, wszystko widział u nóg swoich, jeżeli lecisz w odmęt wiecznej szkarady i obrzydliwości, – cóż znaczy to wszystko, gdy zważysz to zapytanie Ducha Świętego: Cóż pomoże? Gdy zważysz te wszystkie wielkości, te bogactwa, te nauki, te piękności, te przyjemności, te rozkosze, i to wszystko, co się nazywa dobrem na tym nędzy padole; i gdy zważysz sprawę wiecznego zbawienia lub potępienia – powiedz, czy nie czujesz, że to wszystko mniej jest niż pył pod twymi nogami, mniej niż ta para, którą przez oddech wydajesz. Jeśli się potępisz: Co za pożytek z tego? Ach! słuchaj co mówi błogosławiony mąż jeden: "Przez całą wieczność po tysiącach, po nieskończonych milionach myśli męczących wszystkich potępieńców zarazem, żaden z nich nie znajdzie odpowiedzi na to straszne zapytanie, a wszyscy przecie wołać będą jęcząc i płacząc: Na co się nam przydały bogactwa, na co pycha żywota? O my niemądrzy – O my ślepi!... Quid nobis profuit superbia aut divitiarum jactantia? Nos insensati... insensati! (5)".
urielrafael
(...)Pytam was, cóż myślicie, czy owi pustelnicy tyle czyniący dla zbawienia swego, byli mniej od nas bezpieczni, lub może chcieli osiągnąć jakieś piękniejsze, pełniejsze szczęścia niebo, niż to, do którego my zdążamy? Albo może straszliwszego lękali się piekła, niż to, którego my się lękamy? Nie! Więc jakże? Oni czynili tyle, oni tak straszną wojnę wypowiedzieli własnemu ciału i wszystkim swym …Więcej
(...)Pytam was, cóż myślicie, czy owi pustelnicy tyle czyniący dla zbawienia swego, byli mniej od nas bezpieczni, lub może chcieli osiągnąć jakieś piękniejsze, pełniejsze szczęścia niebo, niż to, do którego my zdążamy? Albo może straszliwszego lękali się piekła, niż to, którego my się lękamy? Nie! Więc jakże? Oni czynili tyle, oni tak straszną wojnę wypowiedzieli własnemu ciału i wszystkim swym namiętnościom, a my sobie żyjemy w takim bezpieczeństwie? w takim pokoju? Jeżeli jednaka nagroda, dlaczegoż oni tak wiele, a my tak mało, lub nic? Wiecie dlaczego? dlatego, że idziemy wciąż o zawiązanych oczach, najmniej nie przenikając tego, czym jest wieczność rozkoszy, lub wieczność katuszy.
4. O Boże mój! Ty co mierzysz tę wielką przestrzeń wieczności, dajże w tej mierze każdemu z tych słuchających promień światła, by to mogli zrozumieć. O śmierci! o śmierci! ty co swą nieubłaganą dłonią decydujesz o szczęśliwej lub nieszczęśliwej wieczności, jakież dla mnie, jakie dla tych dusz będą twoje następstwa? Nie wiem? – a wy? nie wiecie – nikt nie wie? Nikt – tylko Bóg, i nikt wiedzieć nie będzie, póki mu nie powie? Nikt. I nikomu Bóg o tym nie powie, póki go nie osądzi? Nikomu! A więc cóż czynicie? Wy, którzy jesteście tak mądrzy, tak przenikliwi, tak rozsądni, gdy idzie o sprawę doczesną – wy, którzy się troskacie, pracujecie w pocie czoła, niepokoicie, którzy się tak ciężko męczycie dla sprawy jednego roku, jednego tygodnia, jednego dnia, jednej chwili, lub dla sprawy 20, 30 lat, które się przemkną, równie jak ta chwila; co wy czynicie dla sprawy wieczności, dla sprawy zbawienia tej duszy jednej, jedynej – dla sprawy, która się musi rozstrzygnąć choćby po stu latach, która cała zawisła od ciągłego pracowania z łaską Boga, od ciągłej uwagi, której ani jednej chwili nie wolno nam zaniechać, pod zagrożeniem wiekuistej straty. "Jedno z dwojga mnie czeka, wołał dzień i noc, święty Cezaryusz, biskup, i nie ma środka: albo wstąpię w niebiosa, albo zstąpię w piekło". Dwie wieczne mety naszego życia, tylko dwie, nie ma środka: niebo, albo piekło; – piekło, albo niebo! "O zaślepienie, woła dalej tenże święty! O niegodziwości, żeby też one nieśmiertelne dobra ani razu poważną nie ogarnąć myślą! – O excecationem! O imposturam, bona illa immortalia, ne cogitatione quidem complecti!".