sługa Boży
11 tys.

PIERWSZY KROK DO PRAWDY O SOBIE - "SPOJRZENIE" /PRZEZ ILE FILTRÓW PATRZYMY NA ŚWIAT I DRUGIEGO CZŁOWIEKA I JAK TYM FILTROM NA IMIĘ ?

Nasze interakcje z otoczeniem, wszystkimi ludźmi wokół
kształtują nasz światopogląd, często szczelnie zamykając nas,
odgradzając od rzeczywistości, od dobra i miłości
oraz szykując w niedalekiej przyszłości gęsty mrok depresji,
która przyciąga szereg uzależnień.
Powstaje szereg zjawisk podobnych do "efektu domina"
ściągając dusze ludzkie na samo dno - życzeniem szatanów
na samo dno piekła.
Często cierpimy na tę nieuświadomioną bolączkę
i prawdziwą nędzę duchową którą sami napędzamy.
Piszę o sposobie spojrzenia na drugiego człowieka.
Już kontakt wzrokowy wywołuje w nas podświadome procesy,
mające przełożenie na przyszłą relację z napotkaną osobą.
Wielce błędne i równie powszechne jest pierwsze spojrzenie
pod kątem "atrakcyjności" napotkanej osoby.
Temu zgubnemu pozorowi podporządkowujemy kłamliwie
wartość drugiego człowieka i przez ów krzywy pryzmat
tego zgubnego i naprawdę złego spojrzenia nawiązujemy
relację - która z racji poczęcia swego w fałszu i pożądliwości
skazana jest na zgubny rozwój.
Jesteśmy wtedy wyzuci z rozsądku, zamknięci na prawdę w drugim człowieku.
Nie chcemy już dobra czy zła w nim widzieć, bo nasz obraz
został już namalowany a wszystko co może go zmącić
jest dla nas "szkodliwe". Czy nie stąd tyle dziś rozwodów ?
Często w taką pułapkę wpycha człowieka życie w nieczystości,
która wprowadza masę pożądliwości i szybko czyni człowieka ślepym
na wszystko co nie zapowiada grzesznych przyjemności,
choć nie do końca bywa to uświadomione.
Akceptacja nieczystości szybko popada w samonakręcający się
mechanizm nagminności.
Mechanizm ten, okryty kłamliwymi usprawiedliwieniami i wybiegami
szybko przepoczwarza się w nową "normalność",
otwierając na oścież drzwi serca na ciemność.
Tak dochodzi do tragicznych zmian w duszy,
które bez wielkiej Bożej Łaski są nieodwracalne.
Mogą być i inne pobudki - jak chciwość,
siostra pożądania cielesnego. Już samo spojrzenie w kłamstwie
na drugiego człowieka rodzi zło.

Kiedy na nowo zaczniemy patrzeć na ludzi bezinteresownie i czysto,
zaczniemy dostrzegać ile utraciliśmy - ile i na jak długo...
Jakże bolesne to przebudzenia i jak bardzo wyzwalające...
Zobaczymy, że jesteśmy podobni a napotkani ludzie poczują
otwartość, poczują spotkanie z drugim człowiekiem
- poczują, że są w czyichś oczach i sercu nie przedmiotem,
a człowiekiem.
Jakie to budujące, ujrzeć swoją wartość w oczach drugiego człowieka...
Tak człowiek dla człowieka staje się darem,
nie ciężarem który z musu trzeba "dźwigać".
Tylko ta jedna rzecz, to jedno ćwiczenie
po uświadomieniu sobie jak wielkie zło w osądzaniu innych
nami powoduje, spowoduje, że zaczniemy widzieć coraz więcej dobra.
To zaś zaowocuje dopiero odkrywaniem prawdy o sobie,
poznawaniem siebie. Siebie, którego, którą, ukradł nam ten świat
i wiedzie do pewnej zguby.
Dopiero przez poznanie siebie, poprzez wybieranie Prawdy
i stawanie w Jej Światłości, można zacząć budować
zdrową relację z naszym Bogiem,
którego chcemy przecież nazywać naszym Ojcem.
Czy może być Święty Świętych,
Ojcem człowieka żyjącego kłamstwem (?)
sługa Boży
Nie w ładnej buzi, nie w ponętnym ciele, nie w zasobności portfela lokuj swoje upodobania. Bądź raczej czysty i czytaj w ludzkich sercach.
Uczyń i swoje serce czytelnym. Bądź dobry, jak twój Ojciec jest dobry.
Kochaj mądrą miłością i bądź w końcu prawdziwym sobą.
Pozwól sobie na ten zbawienny luksus - życia swoim życiem,
wolnym od pożądań świata.
Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia.