Lefebryści – dialog niemożliwy

Trzeba podziwiać Ojca Świętego, że ma tyle siły, by wciąż wyciągać rękę do schizmatyków.

Oto podjęta została kolejna próba ze strony Benedykta XVI zaproszenia lefebrystów do dialogu. Impas, w jakim znalazły się rozmowy ze schizmatykami, wydaje się boleć tylko Watykan, bo lefebryści nie spieszą się z odpowiedziami na warunki powrotu do jedności z Kościołem.

Tymczasem ich wrogość wobec tego, co nazywamy Kościołem posoborowym, zaraża kolejne pokolenie wrażliwych i wartościowych młodych katolików. Bo charakterystyczne jest właśnie to, że do tradycjonalistów w ogóle (zarówno tych katolickich, jak i schizmatyckich) dołączają przede wszystkim ludzie młodzi, wykształceni i gorliwi. Źle się czują w Kościele z gitarą, dlatego szukają Kościoła z chorałem gregoriańskim.

To uproszczenie, ale oddające istotę swego rodzaju sprzeciwu, jaki wyrażają wobec nadużyć liturgicznych, braku dyscypliny kościelnej czy niejednoznaczności w ortodoksji podczas dialogu z niewierzącymi, Żydami, protestantami czy wyznawcami innych religii. Idealizują przeszłość, by w niej znaleźć schronienie przed "kościelną demoralizacją". 

Problem jednak w tym, że tak jak część katolickich teologów fałszywie zinterpretowała wskazania Soboru Watykańskiego II i stworzyła groteskowy Kościół liberalny i bez tożsamości Apostolskiej, tak lefebryści w akcie sprzeciwu wyruszyli drogą, którą nie może iść Kościół, bo jest drogą izolacji wobec świata – co zresztą doprowadziło tychże lefebrystów do tego samego, co liberałów i modernistów: wypaczenia prawdy o hierarchicznym Kościele, kierowanym przez Ducha Świętego.

Charakterystyczne, że lefebryści ignorują całkowicie istnienie ogromnej większości wiernych, teologów i duchownych, którzy dali się poprowadzić Duchowi Świętemu i realizują wskazania Soboru Watykańskiego II w duchu, w jakim zostały sformułowane: troski o przyszłość głoszenia Dobrej Nowiny i wypełnienia misji Kościoła. Lefebryści karmią się patologicznym marginesem, który paradoksalnie jest im potrzebny, żeby mieli wrażenie, że ich schizmatycka postawa jest uprawniona. 

W rozmowie z lefebrystami (choć jest ich w Polsce niewielu, to można na nich trafić, a w naszym regionie będzie to niestety coraz częstsze, gdyż Bractwo św. Piusa X otwarło swoją kaplicę we Wrocławiu) uderza fakt, że w swej argumentacji przeciwko współczesnemu Kościołowi sięgają po fakty, których nie powstydziliby się Świadkowie Jehowy. Co gorsza, dialog z lefebrystami w swej strukturze jest identyczny jak ten z ludźmi o mentalności sekciarskiej: brak ciągłości argumentów i logiki wywodu, bo za każdym razem (czyli dość szybko), gdy obnaża się miałkość i tendencyjność ich racji, ci sięgają po kolejny temat. Straszne.

Trzeba się zatem modlić, w Tygodniu Modlitw o Jedność Chrześcijan, o nawrócenie lefebrystów, szczególnie tych z naszej diecezji. To nasi bracia i nasze siostry (ciekawe, że przede wszystkim bracia..., sióstr jakby mniej było), więc są dla nas cenni niczym zagubiona owca dla Dobrego Pasterza i Jego namiestnika – Benedykta XVI.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..